Morning Ride

Poważne przygotowania do przejechania KH zacząłem ok 2 miesięcy temu. Zacząłem od (jak się później okazało, kompletnie złego) zaplanowania  trasy. Postanowiłem ominąć najniżej położony punkt kotrolny - schronisko na Jamnej. 
Ze względu na idealne wręcz warunki atmosferyczne, postanowiłem ruszyć o północy z piątku na sobotę. Początkowy plan był taki, żeby całość przejechać ze średnią ok 27 km/h + przerwy, co łącznie miało dać rezultat ok 27-28 H. Na trasę jako prowiant. zabieram ze sobą spro żarcia - 10 malutkich bułeczek z prosciutto i parmezanem, 15 żeli i 10 batonów.  Plan jest taki, żeby co godzinę zjadać bułkę, potem przejść na żele i batony.
 Stat o północy na krótko,  bez rękawków. Początkowo wszystki idzie zgodz e planem. Jadę stosunkowo szybko, w pełnym komforcie termicznym, przy zerowych ruchu samochodowym. Knog blinder daje bardzo dobrą widoczność (niestety wytrzymuje tylko 4 H) więc taka lekcja na przyszłość, że warto zabrać ze sobą rezerwową lampkę. Pierwszym punktem kontrolnym miała być Magurka. Do początku podjazdu docieram po 3 godzinach ze średnią 30 km/h. Na szczycie podjazdu mijam się z Kuba, który wystartował godzinę przede mną. Na szczycie szybki postój na podładowanie lampki i bułeczkę i ruszam dalej. Kolejny punkt Hala Boracza już w pełnym słoneczku. Następmnie kieruję się w stronę Słowackiej granicy. Cały czas jazda idzie sprawnie i szybko, do granicy średnia 27,5. Problemy zaczynają się koło 200 km i wynikają z mojej głupoty / lenistwa. Przy planowaniu trasy skupiłem się na sprawdzeniu dróg dojazdowych do poszczególnych schronisk, odpuściłem sprawdzenie jakości dróg pomiędzy punktami. Na 200 km trafiam na przepiękny turystyczny szklak pieszy, absolucie nie przejezdny na szosie :) trace ok 2 godzin po czym decyduję się wrócić na podjazd w Hutach. Mam świadomość że deklarowany czas troche odjeżdża. Po zjeździe do Liptowskiego Mikulasza znowu wracam do swojego rytmu. Kolejny podjazd na Ziarską Dolinę po bardzo kiepskim asfalcie - chyba dlatego większość czołówki opuściła ten punkt. Na górze zimny radlerek i lecimy dalej. Przed Strybkskim Plesem dopada mnie burza. Czekając na przystanku spotykam Adasia i Roberta, którzy akurat jechali rundę dookoła Tatr, po ok 40 minutach po burzy, ruszamy. Swoje strony Kolejny Punkt kontrolny to Śląski Dom. Jestem miło zaskoczony, bo od ostatniej mojej wizyty położono tam nowy asfalt. Czas podjazdu całkiem niezły. Po 350 km, 10 min gorzej od KOMa i 8 min od PB. Zaczyna się robić późno 18  godzina i 375 Km. Planowo końca jeszcze ok 250 km, czyli ok 10 godzin. Czuje się bardzo dobrze, jak do tej pory nie miałem żadnego kryzysy, ale wiem że na pewno taki się pojawi. WIem, że prędzej czy później organizm upomni się o sen, więc podejmuje decyzję o noclegu w okolicach Szczawnicy. O 22 padam. Pobudka po 6 godzinach i ruszam dalej. Zaczynam od Przechyby. Zdecydowanie najcięższy podjazd z całej imprezy. Męczę się bardzo. Na szczycie spotykam jednego z uczestników KH. Kolejne kilometry uciekają dosyć szybko, znowu poruszam się z zakładaną wcześniej prędkością. Jeszcze jeden babol nawigacyjny, gdyż zapominam, że musze odwiedzić stację przed Obidową. Zaczyna się się robić ciepło. Na podjeździe na Kudłacze spotykam Kubusia. mówi, że obserwował mnie na trackingu. Na górze czeka na mnie zimne piwko i naleśniczki. Dzięki Kubuś :) Po dłuższej chwili posiedzenia w doborowym towarzystwie, ruszam w stronę Krakowa. Finalnie kończę z czasem brutto 39 godzin, czas jazdy 25 godzin 24 min i średnia z dystansu 26,5. 
Podsumowując, jestem mega zadowolony ze swojej dyspozycji sportowej, cały dystans udało się przejechać w wyznaczonej strefie względnego komfortu, bez żadnego kryzysu fizycznego. Sporo osób z dużo większym doświadczeniem mówiło mi, że wybrałem na start bardzo trudną imprezę. Błędy jakich nie udało się uniknąć, to przede wszystkim bardzo zła nawigacja i kompletnie złe wytyczenie trasy. Chciałbym podziękować pracownikom krakowskiego VELOARTU za fenomenalne przygotowanie sprzętu pod względem wprowadzenia korekt do pozycji i przegląd techniczny. 
Dzięki Krzyśku za świetny pomysł na imprezę - formule samodzielnego planowania trasy, oraz na nacisku kładzionym na samowystarczalność. Już czekam na przyszłoroczną edycję. Jestem bardzo ciekawy, co wymyślisz na przyszły rok. 

Top Sports

Mariusz Cukierski

Karpacki Hulaka 2018

1 Photo

45 Comments

Segments

Sign up to view more activities from Mariusz Cukierski

Morning Ride

Morning Ride

Morning Ride

Morning Ride

Morning Ride

Want to see more?

The #1 app for runners and cyclists

Sign Up for Free. Track your progress and reach goals. Join 100 million active people on Strava.

See More from Mariusz